Jak topowy architekt krajobrazu zdobywa swoich najlepszych klientów? [Wywiad]
Ceniony za granicą.
Made in Poland.
Wiktor Kłyk.
Jak sam o sobie mówi: rzemieślnik, który bywa artystą. Wybitny i ceniony w Polsce oraz poza jej granicami Wiktor Kłyk zdradził nam kulisy swojej pracy. Kiedy spotkaliśmy się po raz pierwszy, jego konto @wiktorklyk na Instagramie obserwowało blisko 59 tysięcy fanów. Teraz ta liczba skoczyła już prawie do 71 tysięcy.
Zapraszamy na drugą część wywiadu, z której dowiecie się, jak Wiktor zdobywa swoich najlepszych klientów i jak wykorzystuje do tego Lumion.
Wywiad można obejrzeć lub przeczytać:
Kliknij tutaj aby przejść do tekstu
Kliknij tutaj aby przejść do video
Wiktor Kłyk
Kłyk Landscaping
Architekt krajobrazu, od 2010 roku prowadzi biuro projektowe Kłyk Landscaping. Autor nominowanych i nagradzanych prac, m.in. na Malta Festival, Slant Award, Zieleń to Życie. Jego prace są regularnie publikowane w branżowych magazynach, takich jak Exterieurs, Terrassi, Private Wohnräume, Catch-Sketch Archi czy Mansionisti. Twórca wielu ogrodów w Polsce jak i za granicą, m.in. w Palo Alto, Sofii, Berlinie i Helsinkach.
Inspiracje można czerpać zewsząd, ale często wypływają z naszego wnętrza, z tego w czym wyrośliśmy, oraz jakie przestrzenie nosimy w naszych wspomnieniach. Tak właśnie jest z Wiktorem, który wychował się na blokowisku. Pytany skąd tak często biorą się w jego projektach kubiczne formy, przywołuje obserwowane za dzieciaka budynki lat 60. otulone chmurami drzew.
Więcej o inspiracjach, początkach pasji i kariery, o liczbie rocznie realizowanych projektów, o tym, kiedy czasami lepiej zakończyć współpracę i jak wygląda proces projektowy dowiedzieliśmy się z pierwszej części wywiadu. W drugiej części Wiktor Kłyk zdradza nam tajniki swojej pracy. Dowiecie się m.in., jak zdobywa swoich topowych klientów oraz jak dba o swoją markę.
Iskra, która wszystko pchnęła do przodu.
Wybierając ścieżkę zawodową, kierujemy się różnymi powodami. Jeżeli pozostajemy wierni swoim wyborom, często dopada nas stagnacja. Czasami wynika to z asekuranctwa, często z braku pomysłu na siebie. Wówczas potrzeba dobrego powodu, swoistego zapalnika, żeby rozpalić zapłon i wybić się z utartego schematu działania. Wiktor Kłyk rozpędził swoją karierę też dzięki takiej iskrze, co nią było?
Czy miałeś w trakcie swojej ścieżki zawodowej taki punkt zwrotny, w którym poczułeś, że jesteś we właściwym miejscu, na najlepszej drodze i wiesz dla kogo i co konkretnie chcesz wykonywać? A jeśli taki moment nastąpił to jaki miał wpływ na Twoją drogę?
Tak, był taki moment. To były narodziny mojego dziecka. I to był taki punkt zwrotny, coś, co wszystko zmieniło. Nagle z takiego tylko ideowego projektanta, stałem się projektantem, który musiał myśleć o całości. O tym, żeby być nie tylko artystą, ale też, żeby sprzedać swoją usługę. Wszystko po to, aby sprostać zadaniu wzięcia na siebie odpowiedzialności za swoją rodzinę.
„To był olbrzymi kop do przodu, który sprawił, że wszystkie inne aspekty nabrały tempa.
Ten jeden taki mały, ale wielki moment w życiu.”
Było nim działanie na wielu polach. Zacząłem intensywnie reklamować się na Instagramie. Docierałem do wielu klientów, również przez posty na Pintereście, mniej na Facebooku, od którego zacząłem odchodzić.
Wtedy kariera nabrała tempa, byłem bardziej aktywny i pozwoliło mi to mocno pójść do przodu. Pakiet energii, który się dostaje, dzięki temu, że jest jakaś reakcja, kontakt z ludźmi, którzy widzą moją pracę, jest potężny. To napędza wysiłek.
Ten moment, kiedy się bierze odpowiedzialność za siebie, jako projektanta, sprawia, że jesteś w stanie włożyć więcej czasu i więcej swoich wysiłków w każdy aspekt tej działalności. To nie jest już tylko projektowanie, nie jest to tylko myślenie ideowe o koncepcji, robienie mood boardów, czy inspiracji. To jest ten etap, kiedy stajesz się przedsiębiorcą.
Bycie przedsiębiorcą to już więcej niż tylko architekt krajobrazu.
Zakładając firmę, możesz skupiać się na tym, żeby realizować swoje usługi. Kiedy jednak decydujesz się rozwinąć skrzydła, docierać do większej liczby klientów, realizować więcej ciekawych projektów, stajesz się przedsiębiorcą. Dobry przedsiębiorca musi mieć niezwykle cenną umiejętność – delegowanie zadań do zaufanych współpracowników.
Zmierzamy w kierunku promowania swojej marki, prawda? A to pewnie nie jest umiejętność, którą uczą na studiach architektonicznych. Że Twój dzień czy tydzień pracy, to nie tylko tworzenie wizualizacji, ale również myślenie o tym, jak to pokazać światu.
Dokładnie. Ważną kwestią jest również to, że zaczynasz szukać pomocy. Zaczynasz otaczać się ludźmi, którzy pomagają Tobie. Ty wnosisz do ich życia projektowego też dużo i ten wzajemny feedback mocno Cię nakręca.
Ta odpowiedzialność, o której wspominałem, jest rozszerzana na więcej osób i zaczyna to wszystko świetnie funkcjonować. Staje się to w pewnym aspekcie zabawą, która jednocześnie bywa też trudna, bo wiąże się niekiedy z olbrzymim stresem.
Projektowanie ogrodów to nie tylko sadzenie roślinek i bycie sobie takim “panem kwiatkiem”. To solidna praca projektowa i też stres, związany właśnie z budową. Kto budował swój dom, ten mnie świetnie zrozumie.
Mówisz, że trzeba się umieć dzielić odpowiedzialnością i wtedy można mieć z pracy więcej fun’u. Ja to rozumiem tak, że działasz ze swoją ekipą wykonawczą i nie musisz już być ogrodnikiem i nie musisz pilnować czy jakaś konstrukcja betonowa będzie poprawnie wylana, tylko że masz oparcie w zespole. Czy dobrze to rozumiem?
Dokładnie. A te wszystkie osoby, z którymi współpracuję, znają się na innych rzeczach niż ja, lub ja nie mam do tych rzeczy weny. Oni natomiast mają do tych aspektów olbrzymią pasję, więc to się napędza.
Czyli w projekcie jest potrzebny ktoś, kto ma wizję, jest artystą i rzemieślnikiem też pewnie po części. Ale jest też potrzebny ktoś, kto jest inżynierem i zadba, żeby to wszystko było trwałe, dobrze wykonane, zgodne ze sztuką. I jeszcze ogrodnik, który pewnie wnosi taką pracę pielęgnacyjną. Dobrze rozumiem?
Tak, dokładnie. Jeszcze musi być ta ostatnia postać – już zapomnieliśmy zupełnie o tym ogrodniku. Bo finalnie ten projekt też po przekazaniu powinien być przez kogoś objęty tą pomocą co miesiąc, czy kilka razy w miesiącu, aby to wszystko dobrze funkcjonowało.
A ja jestem takim dyrygentem tego całego zamieszania, które robimy z projektami.
Ale nie zaczyna się od bycia dyrygentem, jeśli dobrze myślę. To chyba jest jakiś moment, do którego można dojść na jakimś etapie?
Myślę, że w tym momencie, kiedy widzisz, że to wszystko jest ponad twoje możliwości, jeżeli chodzi o czas. Doby godzinowo nie rozciągniesz. I jak w tym momencie pogodzić: swój czas, rodzinę, wolny czas, który też chcesz przecież codziennie w jakiś sposób spożytkować, z taką ilością fantastycznych projektów, do których masz olbrzymią pasję. Więc musisz się w jakimś sensie podzielić z innymi. Inaczej nie dasz rady.
Chcesz zwizualizować swój ogród?
Lumion to program do wizualizacji 3D dla architektów z najlepszą biblioteką zieleni na rynku.
Jest tak intuicyjny, że opanujesz go w mig, bez żadnego szkolenia.
Różne ścieżki dotarcia do klientów.
Rozwijając swój biznes, musimy w pewnym momencie poważnie podejść do kwestii reklamy. Dotrzeć do klientów można jednak na różne sposoby i nie musi się to wiązać z płatnymi kampaniami w social mediach. Zwiększyć świadomość marki, jej rozpoznawalność można również dzięki zdobywaniu nagród w branżowych konkursach.
Twoje prace są publikowane w zagranicznych magazynach branżowych, Mansionisti, Exterieurs, Terrassi. Jesteś też laureatem nagród na festiwalach, między innymi Malta Festival, Moscow Flower Jam, prawda? Powiedz mi, jakie przełożenie na zdobywanie lepszych klientów ma Twoja obecność w magazynach i konkursach?
Pierwszy moment, kiedy zacząłem projektować i zleceń było mniej, to był ten czas na robienie konkursów i one dały mi większą pewność siebie. Wiedziałem wtedy, że jest jakiś pozytywny odbiór tego, co robię i to w gronie fachowym, gdzie jury składało się z ludzi z różnych dziedzin, o różnej, ale takiej fachowej wiedzy. I to dało mi olbrzymią pewność siebie.
Teraz już w tych konkursach nie biorę udziału nie robię, bo skupiam się na tym, aby rozwijać karierę projektową i wykonać więcej ogrodów. Bo ta wisienka na torcie, czyli realizacja, najbardziej mnie fascynuje, a chcę widzieć te ogrody w realu.
Wiadomo, Lumion to jest wspaniała rzecz, ale ja po prostu uwielbiam ogrody same w sobie, to przebywanie w zieleni i efekt finalny.
Jeżeli chodzi o publikacje w magazynach, to traktuję je tak samo, jak reklamę w social mediach. Jest to mniej więcej to samo, tylko może na mniejszą skalę. Może dlatego że te zagraniczne pisma są bardziej niszowe, pozwalają dotrzeć do kilku klientów rocznie, którzy decydują się na współpracę ze mną właśnie z zagranicy. I to jest fantastyczne.
Czyli mają bardzo realne przełożenie, tak?
Tak, dokładnie. Właśnie tu jest to realne przełożenie. Faktycznie odzywają się do mnie klienci z Francji czy z Finlandii, także to się przełożyło w jakiś sposób na faktycznych klientów.
Zatem magazyny to jedno źródło Twoich zagranicznych klientów. Ale czy poza tymi publikacjami w pismach, zauważasz że Twoja aktywność w Internecie ma na to przełożenie?
Czy to są polecenia z kolei może od architektów, z którymi pracujesz, od innych klientów? Skąd pozyskujesz tych zagranicznych inwestorów?
Teraz dzieje się to już dwutorowo. Ważnym aspektem jest budowanie sieci współpracy z architektami, z fantastycznymi projektantami, którzy tworzą nietuzinkowe rzeczy. To też daje dotarcie do zupełnie innego rodzaju klientów, takich, którzy decydują się na ich nietuzinkowe pomysły. I to też jest takim wyznacznikiem tego, że będą chcieli interesujące pomysły z mojej strony.
Zlecenie marzeń i inwestor idealny, bo warto wiedzieć do czego dążymy.
Prowadząc swój biznes spotykamy różnych klientów. Nie zawsze są to wymarzone zlecenia i inwestorzy, ale warto wiedzieć jak mogłoby wyglądać takie zlecenie ze snu i inwestor marzeń. Jak to wygląda u Wiktora?
Jakbyś miał sobie pomyśleć o zleceniu idealnym, pomyśl o tym w kontekście działki, lokalizacji, marzeń inwestora, towarzyszącej bryły budynku. W jakich charakterystykach mógłbyś o tym pomyśleć?
Na pewno wspaniała architektura ze świetnym widokiem, dlatego że widok daje nam od razu tą przestrzeń, którą można wyeksponować. To jest bardzo ważne dla mnie przy projektowaniu ogrodu, że mam czystą przestrzeń, co rzadko zdarza się w Polsce.
Fantastyczny widok, wspaniała architektura, jeszcze do tego, jeżeli byśmy wybrali egzotykę, może nie jakąś tam najdalszą, ale w postaci śródziemnomorskiego krajobrazu, to już jest bajka.
Wizyty w szkółkach zagranicznych, dobieranie niesamowitych roślin, jeżeli jest wysoki budżet, to możemy dodać wspaniałe, wysokie, wielkie drzewa.
To jest to, o czym marzę.
To jak już masz to zlecenie idealne, to pomyślmy teraz o idealnym inwestorze. Co jest takim kluczem do udanej współpracy z inwestorem, z Twojej perspektywy?
Na pewno musi być to świadomy inwestor. Inwestor, który wybiera mnie na podstawie tego, co zobaczył już spośród moich działań i też wie, czego chce. To jest podstawa do dobrej współpracy. Jeżeli dostanę świetne wytyczne, to ja też jestem w stanie zrobić świetny projekt w bardzo szybkim procesie projektowym.
Do tego osoba, która dysponuje nieokiełznanym budżetem. I czuje też pasję do tego ogrodu, To nie jest tylko osoba, która wyda pieniądze na ogród i nigdy nie będzie go użytkować. Bo to nie daje mi jako projektantowi takiego pełnego feedbacku.
To też jest ważne, żeby klient raz na jakiś czas dzielił się troszkę tym swoim światem, którego ja nie widzę na co dzień. Ten feedback od klienta raz w roku w postaci jakichś zdjęć lub miłych słów na temat tego, co wykonaliśmy. To jest to.
Pozostajesz w kontakcie ze swoimi klientami?
Właśnie troszkę opisałem tego klienta na podstawie tych osób, które już są, z którymi mam kontakt. I one cały czas dają mi taki żywy dowód na to, że coś, co robię, rośnie, sprawdza się, daje im codzienną satysfakcję.
Powiedziałeś też o tym, że idealny inwestor to taki, który decyduje się na współpracę z Tobą, bo wie, jak projektujesz. I te Twoje projekty niejako go przyciągnęły do Ciebie.
Znowu pojawia się wątek social mediów. Zainteresowało mnie edukowanie inwestora poprzez pokazywanie swojej pracy. Czy to ułatwia Tobie funkcjonowanie na rynku?
Tak. Jest też dużo projektów, których nie publikuję, bo są w jakimś stopniu mniej integralne z tym, co chciałbym robić w przyszłości. Pokazuję tylko te projekty, z których jestem zadowolony. I takie, które chciałbym robić w przyszłości, które dadzą mi tych klientów, tych właśnie świadomych klientów na najbliższy czas.
Nie każdy klient musi być moim klientem.
W idealnym świecie obsługujemy tylko świadomych klientów, z którymi współpraca przebiega pomyślnie i jest satysfakcjonująca. W idealnym świecie trafiają do nas tylko takie zlecenia, w których się realizujemy i które podgrzewają w nas pasję. W prawdziwym życiu czasami warto podjąć świadomą decyzję o rezygnacji ze zlecenia. Dlaczego?
Zdarza Ci się selekcjonować zlecenia, które do Ciebie trafiają? Jest jakiś typ zleceń, które od razu eliminujesz, bo wiesz, że to nie będzie dla Ciebie perfect match? Takie, gdzie od razu przewidujesz trudności. Jeśli tak, to kiedy Ci się zapala taka lampka alarmowa?
Przede wszystkim, jeżeli jest kiepska architektura. Bo tutaj od razu dziękuję inwestorowi z tego względu, że wiem, że też nie rozwinę siebie w tym wszystkim. I klient finalnie może być z tego niezadowolony. Jeżeli ja nie miałbym energii do tego projektu, to się po prostu odczuwa. Więc staram się zawsze brać takie projekty, w które ja sam dam 100% siebie.
Współpraca z inwestorem zagranicznym.
Rozszerzenie działalności poza granice Polski bywa ekscytujące. Czy jest to trudne wyzwanie sprostać oczekiwaniom zagranicznych klientów? Jak współpracuje się z takim inwestorem, od czego warto zacząć, na co trzeba uważać?
A powiedz coś więcej o współpracy z klientami zagranicznymi. Czy jest coś zupełnie innego w tej współpracy? Na co trzeba się przygotować mentalnie, czy technicznie? Jak widzisz różnice pomiędzy polskim a zagranicznym klientem z Twojej perspektywy?
Nie ma aż tak dużych różnic. Jest to podobne działanie w jakimś procesie. Jeżeli chodzi o samo spotkanie już na miejscu, to na pewno dochodzi do tego pewna ekscytacja, że jesteśmy w innym miejscu, robimy zupełnie coś innego. Może to w jakimś sensie udziela się klientom. Ma się wrażenie, że jest to troszkę większa przygoda. Natomiast poza tym nie ma dużych różnic.
A jak przygotowujesz się do tych projektów zagranicznych? Mam na myśli jakąś analizę warunków klimatycznych, przepisów prawa. Czy są jakieś wyzwania projektowe trochę innego charakteru, które się z tym łączą? Jak byś to ocenił?
Jeżeli chodzi o te aspekty prawne, to zawsze na samym początku procesu proszę o przekazanie wszystkich możliwych wytycznych i ograniczeń prawnych w danym rejonie. Bo to tak jak u nas jest, że też w danym rejonie są zupełnie inne wytyczne, warunki zabudowy, plan miejscowy.
Konsultuję też trudne zagadnienia ze swoim zaprzyjaźnionym architektem. No i wtedy rozwiązujemy to wspólnie, jak pójść do przodu z pewnymi ograniczeniami prawnymi w danym miejscu.
Zastanawiam się tak operacyjnie, jeśli to jest Palo Alto albo Helsinki, jak Ty to organizujesz? Czy większa część tej współpracy na początku jest zdalna, a dopiero potem przyjeżdżasz, czy właśnie koniecznie chcesz być na początku, zobaczyć własnymi oczami? Powiedz, jak to wygląda?
To wszystko zależy. Jeżeli klient dysponuje jakimś budżetem, to wtedy decyduje się też na moją wizytę. Wtedy to gdzieś przedłuża się, powiedzmy, na okres kilku dni i odwiedzamy okoliczne szkółki.
Jeżeli chodzi o samo Palo Alto, to był projekt zdalny, więc tutaj nie było takiej trudności. Bardziej musiałem przygotować się, jeżeli chodzi o roślinność, bo była to roślinność z zupełnie innej strefy klimatycznej.
Natomiast ja dobieram rośliny pod względem strukturalnym, ich budowy, tego, jak oddziałują z architekturą. Nie ma to znaczenia, czy jest to roślina z naszej strefy klimatycznej, czy jest to roślina ze strefy klimatycznej śródziemnomorskiej. Z tego względu, że to jest kwestia tylko doszukania się odpowiednich informacji.
Architekci krajobrazu będą wiedzieć o tak zwanej strefie USDA i tam są właśnie te ilości temperatury, jakie może dana roślina znieść. To jest tylko to, przygotowanie się do tego procesu i reszta wygląda dokładnie tak samo.
Czyli niektóre projekty realizujesz zdalnie, a jeśli budżet pozwala, to przyjeżdżasz na miejsce. I jeśli przyjeżdżasz na miejsce, to w którym momencie?
Tak samo jak w Polsce – na samym początku. To jest pierwszy etap, kiedy ruszają prace budowlane, czasami jest to pusta działka.
Ale najważniejszym, takim najwygodniejszym momentem dla architekta krajobrazu jest przyjechanie na miejsce, kiedy jest już jakaś część budynku zrobiona. I wtedy możemy zobaczyć, jak on zachowuje się w kontekście całej działki, jak oddziałuje z otoczeniem. Jak wkomponować te swoje pomysły w architekturę, aby nie zaburzyć pomysłów architekta. Bo też ja nie chcę zdominować tego, co zrobił architekt. Chcę, żeby on tą bryłą mógł się pochwalić też na sesjach zdjęciowych. Jest naprawdę nie tyle trudny, co bardzo złożony proces, aby to wszystko ze sobą połączyć.
Gdzie znajduje mnie inwestor – analiza przypadku.
Czasami inwestując w konkretną reklamę mamy myślenie życzeniowe o tym, do jakiej grupy docelowej dotrzemy. Jak wygląda rzeczywistość u Wiktora. Gdzie znajdują go klienci, Ci z Polski i zagraniczni i czy jest tu jakaś różnica w źródłach dotarcia?
Jakie były źródła inwestorów tych najciekawszych projektów? W jaki sposób się o Tobie dowiedzieli? Czy widzisz tutaj jakieś zależności?
Tak, widzę. Jeżeli chodzi o dotarcie do klientów, to widzę w analizach w Instagramie, że tutaj jest więcej polskich odbiorców, więcej zapytań z Polski. Mimo tego, że posługuję się językiem angielskim, to docieranie do klientów polskich, jakoś targetowanie przez Instagram wygląda w ten sposób, że więcej odbiorców mam z Polski.
Natomiast jeżeli chodzi o klientów zagranicznych, tych, których faktycznie już miałem, zrealizowałem dla nich ogrody, to pierwsze skrzypce gra Pinterest. Tutaj jakby mniejszy wkład pracy, jeżeli chodzi o reklamę na Pintereście, dał takich kluczowych klientów, którzy dali mi też te skrzydła projektowe.
Nie wszystkie te projekty się finalnie zrealizowały lub zrealizowały w taki sposób, jakbym chciał, ale przygoda była niesamowita i to Pinterest właśnie dał mi tych zagranicznych kontrahentów.
Masz jakieś przemyślenia, czego mógłbyś robić mniej, czego mógłbyś robić więcej, żeby Twoja kariera się jeszcze lepiej, jeszcze szybciej rozwijała w kierunku, który Cię satysfakcjonuje, który na koniec dnia Tobie odpowiada?
To, że Instagram wprowadził rolki i zaczął stawiać na wideo, sprawia, że statyczny obraz przestaje docierać w tak dużym stopniu do odbiorców i musimy się rozwijać. Ja też mam taką potrzebę, czuję taką potrzebę, troszkę w jakimś sensie też przymus do tego, żeby wyjść ze swojej strefy komfortu i pojawiać się.
Tak, jak teraz, gdzie tworzymy to wideo dla innych, bycie bardziej zaangażowanym też samym sobą, nie tylko tym obrazem, który prezentuje, nie tylko tym finalnym produktem, ale też opowiadać o tym. Jest to coś, co w tym momencie myślę, że jest do zrobienia i do pociągnięcia do przodu, właśnie ta strefa wideo.
Mówiąc o wideo masz na myśli reelsy?
Tak.
I Ty już tworzysz takie treści i czy Lumion Cię w tym jakoś wspiera? Czy mówisz o kręceniu realizacji, czy myślisz stricte o wizualizacjach w tym kontekście?
O dwóch aspektach. I to tworzenie wideo przez Lumion, które daje niesamowite możliwości, jeżeli damy te wszystkie ustawienia na najwyższe parametry.
Myślę, że to będzie ten przełom. Zresztą już to też testowałem na Instagramie i niektóre z tych filmów zrobiły dobrą robotę.
No i wideo takie klasyczne, czyli filmowanie tych ogrodów, które faktycznie są już zrobione. I to już jest duża produkcja. Tutaj trzeba wszystkie elementy zgrać ze sobą, odpowiednie naświetlenie, czyli sesje wideo, które odbywają się o poranku, wieczorem, w dłuższym rozciągnięciu czasowym.
Zaangażowanie siebie też jako narratora tych projektów. Więc tutaj pojawia się zupełnie nowe pole do popisu, które też daje mi zupełnie nową pasję. To jest fantastyczne, że ja mogę teraz rozwijać się na innym polu. Wideo, też w jakiś sposób mnie to fascynuje.
To jest też ten taki element storytellingowy, prawda? Opowiadasz jakąś historię swojego projektu. Domyślam się, że taka umiejętność mówienia o swojej pracy też jest ważną częścią Twojego zawodu, żeby iść wyżej.
Dokładnie. Na początku swojej kariery miałem olbrzymią trudność w komunikacji z klientami, dlatego że po prostu nie potrafiłem tego robić. Nie miałem jeszcze takiego zaplecza, jeżeli chodzi o zrobione projekty, o swoją wiedzę i gdzieś musiałem wskoczyć w zupełnie inną narrację, nauczyć się tego.
Tak samo w tym momencie to lekkie przymuszenie ze strony Instagrama, aby produkować wideo sprawia, że odczuwam znowu tę fascynację, taką pozytywną adrenalinę.
Szukasz czegoś, co Cię jeszcze bardziej zainspiruje, żeby jakąś nową część swojej kreatywności uwolnić i szukasz na to przestrzeni takiej operacyjnej. Rozumiem, że to się trochę łączy z tym, że musisz trochę inaczej poukładać pracę swojego zespołu, żebyś gdzieś to okno czasu na to zdobył.
Dokładnie. I to samo dotyczy się tej kwestii wideo, bo to jest też ten obszar, w którym chciałbym się w ciągu pięciu lat rozwijać. Tak, aby gdzieś to wszystko zaczęło działać też na tych właśnie różnych torach reklamowych.
Świetna odpowiedź i świetna rozmowa. Serdecznie Ci dziękuję za to, że poświęciłeś nam czas i w szczegółach i szczerze opowiedziałeś o swoim procesie projektowym.
Myślę, że otworzył nam się wątek wizualizacji i tego, jak je tworzysz. Zapraszamy Państwa do tego, aby wysłuchać jeszcze jednej części rozmowy z Wiktorem, gdzie będziemy mówić o tym, jak tworzy wizualizacje i jak dzięki nim rozwija swój profil na Instagramie i Pintereście.
Twórz wizualizacje 3D swoich projektów
Lumion to program do wizualizacji 3D dla architektów z najlepszą biblioteką zieleni na rynku.
Jest tak intuicyjny, że opanujesz go w mig, bez żadnego szkolenia.