Jak pracuje topowy architekt krajobrazu w Polsce [Wywiad]
Ceniony za granicą.
Made in Poland.
Wiktor Kłyk.
Wśród wielu architektów krajobrazu, którzy wizualizują swoje prace w Lumion, szczególnie wyróżnia się postać Wiktora Kłyka. Jego kariera w ostatnich latach nabrała niezwykłego tempa, a ogrody jego autorstwa silnie rezonują także w sieci – konto @wiktorklyk na Instagramie obserwuje blisko 59 tysięcy fanów. Spotkaliśmy się z Wiktorem, by lepiej poznać jego warsztat, kulisy kariery i sposoby na tworzenie wizualizacji.
Zapraszamy na pierwszą część tej arcyciekawej rozmowy.
Wywiad można obejrzeć lub przeczytać:
Kliknij tutaj aby przejść do tekstu
Kliknij tutaj aby przejść do video
Wiktor Kłyk
Kłyk Landscaping
Architekt krajobrazu, od 2010 roku prowadzi biuro projektowe Kłyk Landscaping. Autor nominowanych i nagradzanych prac, m.in. na Malta Festival, Slant Award, Zieleń to Życie. Jego prace są regularnie publikowane w branżowych magazynach, takich jak Exterieurs, Terrassi, Private Wohnräume, Catch-Sketch Archi czy Mansionisti. Twórca wielu ogrodów w Polsce jak i za granicą, m.in. w Palo Alto, Sofii, Berlinie i Helsinkach.
Bardzo się cieszę, że wreszcie możemy się spotkać. Wiemy, że wielu architektów śledzących nas w mediach społecznościowych z niecierpliwością czeka na tę rozmowę. Od kilku lat obserwujemy Twoją drogę zawodową, ponieważ tworzysz swoje wizualizacje w Lumion Pro i widzimy w jak szybkim tempie rozwija się Twoja kariera. Architektom krajobrazu w Polsce raczej nie trzeba Ciebie przedstawiać, ale na początek pozwolę sobie zadać Ci pięć krótkich i może lekko zaskakujących pytań, którymi chciałabym, abyś opowiedział o sobie. Możemy się tak umówić?
Ok, zacznijmy tak.
To będą krótkie pytania i poproszę Cię o krótką spontaniczna odpowiedź, nie myśl za długo, dobrze?
Dobrze. (śmiech)
Z czym jest Tobie bliżej i dlaczego? Ogród dla Everymana czy Rockefellera?
Wszystko zależy od tego, jak ogród ma ewoluować, jaki będzie w przyszłości. Czy wytyczne od klienta są interesujące, dla mnie to jest główny wyznacznik. Bywa, że ogród ma wysoki budżet, ale wytyczne nie sprawiają później przyjemności w projektowaniu… A jednak proces projektowy musi dawać trochę fanu, robi się to wiele godzin dziennie i nie powinna być to żmudna praca. Przynajmniej ja mam do tego takie podejście.
To kolejne pytanie z tej krótkiej, zapoznawczej serii – Inwestor z Polski czy z zagranicy?
Jeżeli chodzi o budżet, to najbardziej lukratywne propozycje dostaję ostatnio z Polski.
A jak myślisz, dlaczego tak jest?
Myślę, że to kwestia rozpropagowania mojej marki w Polsce, dzięki czemu docieram do zupełnie innego grona klientów i w konsekwencji otrzymuję oferty od inwestorów z większym budżetemi. Na początku pracowałem częściej za granicą, głównie w Berlinie, to ostatnio uwielbiam projektować w Polsce.
Rośliny. Swojskie czy egzotyczne?
Swojskie. Z tego względu, że projektuję tutaj, w naszych warunkach. Przy czym powinniśmy zdefiniować, co rozumiemy pod nazwą swojskie. Dla mnie są to rośliny, które wiążą się z otaczającym krajobrazem, czyli tym, co występuje w naturze lub jest do tej natury podobne.
Staram się więc stosować rośliny, które występują w danym krajobrazie, na przykład, jeżeli mam ogród leśny, to staram się dopasować rośliny, które wyglądają jak rośliny z ogrodu leśnego. Nie muszą być to te same rośliny, które są w tym rejonie, ale to jest moja własna interpretacja tej przestrzeni. Odpowiedź więc brzmi swojskie, co dla mnie oznacza bardziej naturalistyczne założenia ogrodu.
Projektowanie to większe wyzwanie twórcze czy intelektualne?
Twórcze, ale mózg później boli.
Co za przewrotna odpowiedź! To teraz ostatnie z tych krótkich pytań. Czujesz się bardziej artystą, rzemieślnikiem czy inżynierem?
Artystą bywam, rzemieślnikiem jestem na co dzień, inżynierem jestem w tym wszystkim w najmniejszym stopniu, ponieważ posiłkuję się profesjonalistami przy wykonawstwie i szczegółowych projektach.
Dziękuję Ci za tę część rozmowy. Sądzę, że przybliża Twoją osobę też z mniej znanych i nieoczywistych perspektyw. Teraz chciałabym przejść do głównej osi naszego spotkania i poznać od kulis ścieżkę Twojej kariery zawodowej. Zacznijmy od pytania przysłanego od jednego z architektów z naszych mediów społecznościowych – jak wyglądały Twoje początki w architekturze krajobrazu?
Pierwszy ogród założyłem, gdy miałem 14 lat. To był ogródek przydomowy, który pielęgnowałem i było to dla mnie inne, nowe doświadczenie. Wcześniej tylko strzelałem z karabinów, biegałem po podwórku, gdzieś pomiędzy pojawiła się ta ‘’dziwna’’ pasja. Taki więc był początek. Później to zarzuciłem, ale uczyłem się w Liceum Plastycznym w Szczecinie, gdzie nabrałem pierwszych szlifów w kompozycji obrazu. 5 lat w liceum, gdzie kadra nauczycielska była bardzo zróżnicowana, to był dla mnie czas przyspieszonego rozwoju, kiedy tak naprawdę poznałem formę. To, co daje mi teraz solidne podstawy do projektowania, to jest właśnie okres w Liceum Plastycznym.
A co działo się później?
Później studia na architekturze krajobrazu w Szczecinie. Tutaj uzupełniłem swoją wiedzę z zakresu dendrologii i fitosocjologii, czyli zbiorowisk roślinnych. Mniej przykładano wagi do projektowania i kompozycji, więc z tego względu bardziej cenię Liceum Plastyczne. Porządną bazę wiedzy roślinnej posiadłem jednak na studiach.
Myślę, że autor tego pytania był też ciekawy Twojej początkowej drogi komercyjnej, bo to zawsze jest ciekawe, jak ktoś się rozkręca na początku.
Moje początki polegały na samodzielnym zakładaniu ogrodów. Bez ekipy, ze szpadlem, własnymi siłami fizycznymi. Pierwsze cztery lata to były dwa projekty rocznie i dominacja pracy ogrodniczej. Opryskiwałem drzewa, wyrywałem chwasty, zajmowało to całe dnie i to było moje główne źródło dochodu. Praca ogrodnika, nie architekta krajobrazu.
„Nie jestem w butach obecnych absolwentów architektury krajobrazu, ale myślę, że teraz jest dużo łatwiej, przynajmniej, jeżeli chodzi o możliwość szybkiego ‘’złapania’’ klientów poprzez Instagram, Facebook i inne media. Wcześniej tego nie było, trzeba było przebijać się zupełnie innymi drogami.”
A jak to jest być jest architektem krajobrazu w Polsce, Anno Domini 2023?
Nie jestem w butach obecnych absolwentów architektury krajobrazu, ale myślę, że teraz jest dużo łatwiej, przynajmniej, jeżeli chodzi o możliwość szybkiego ‘’złapania’’ klientów poprzez Instagram, Facebook i inne media. Wcześniej tego nie było, trzeba było przebijać się zupełnie innymi drogami. Internet, owszem, posiadał jakieś możliwości reklamy, ale jeżeli ktoś założył dopiero co firmę, to nie miał finansów, żeby się w taki sposób reklamować. Dzisiejsze social media dają taką możliwość, co pomaga szczególnie młodym ludziom, na początku ich drogi. Bardzo się z tego cieszę. Konkurencja rośnie i daje pewnego ‘’kopa’’. Naprawdę jest już dużo dobrych pracowni projektowych w Polsce.
A powiedz, co lubisz w zawodzie architekta krajobrazu, bez czego nie wyobrażałbyś sobie spełnionego życia zawodowego?
Po ponad 10 latach projektowania zauważam, że największym atutem tego zawodu jest podróżowanie po całym świecie. Poznawanie interesujących ludzi i przebywanie w przyrodzie. Moment kiedy idę do ogrodu, który jest zrealizowany i mogę przebywać w nim godzinę, dwie…To jest coś naprawdę fantastycznego.
A z którego ze swoich projektów jesteś najbardziej dumny?
Z tych kilku pierwszych zrealizowanych własnymi rękoma. Brałem w nich czynny udział w każdym momencie tego procesu. Jako ogrodnik, który sadzi i osoba, która nadzoruje. Byłem cały czas z ekipą więc na bieżąco mogłem zmieniać pewne elementy. I to właśnie te zmiany, czasem drobne, ale ważne, sprawiły, że ogrody nabrały większego życia i stały się bardziej integralne z moją myślą projektową.
Brakowało wtedy czasu na wszystko, ale dało mi taką dawkę nauki, której nie dały mi ukończone studia i godziny spędzone przy projektowaniu. Ogród zbudowany, daje Ci porównanie w stosunku do tego, co zrobiłeś dobrze w projekcie, a co źle. I dużo rzeczy wtedy korygujesz. Projekt, a zrealizowana koncepcja ogrodu to potrafią być dwie zupełnie inne sprawy.
A mógłbyś opowiedzieć o swoim procesie projektowym, jak to teraz wygląda? Czasami tworzysz projekt i przekazujesz go dalej ekipie, która go już realizuje?
Ogrody, które teraz projektuję i wykonujemy, również mają ten proces, jest projekt, przybycie na miejsce, realizacja, po części nadzór, Jestem w ogrodach przed jak i w trakcie realizacji. Jednak przy takiej ilości projektów nie jestem w stanie być tam w 200%., sadzić rośliny i równocześnie projektować. Teraz jestem w 100% i to już zupełnie inaczej wygląda, Dla ogrodów jest to na plus..Projektuję potężne projekty, na których efekty musimy poczekać kilka lat. Dziś realizuję takie ogrody tylko dlatego, że na początku kariery kilka razy przeszedłem przez ten proces od początku do końca. Dzięki czemu jestem w stanie przewidzieć dużo więcej, inaczej projektować i nadzorować.
Bardzo ciekawe ujęcie tematu. Czy dobrze rozumiem, że teraz jesteś na takim etapie, że więcej kwestii wykonawczych pilotujesz zdalnie lub nimi zarządzasz zamiast wszystko robić samemu?
Teraz więcej przebywam w przestrzeni wirtualnej, co opiera się w pewien sposób o medium, dzięki któremu się poznaliśmy, czyli o Lumion. Lumion zabrał mi troszkę tej przestrzeni przebywania w prawdziwym, realnym ogrodzie, dał za to możliwość zrobienia kilka razy więcej ogrodów, w lepszej jakości. Wcześniej rysowałem i była to ogólna myśl ideowa, bez wielu szczegółów. Teraz widzę wszystkie detale w Lumionie i mam większą kontrolę już na etapie koncepcji.
Mogę przebywać w ‘’moich’’ ogrodach, jeszcze przed realizacją projektu. Jestem w świecie wirtualnym, który wygląda jak rzeczywistość. Przesuwając roślinę, widzę to niemalże tak, jakby to wyglądało w rzeczywistości.
Chcesz zwizualizować swój ogród?
Lumion to program do wizualizacji 3D dla architektów z najlepszą biblioteką zieleni na rynku.
Jest tak intuicyjny, że opanujesz go w mig, bez żadnego szkolenia.
A jak wygląda dziś Twoja współpraca z klientem – szczególnie na etapie jej zawiązywania?
Na start zawsze dostaję wytyczne od klienta i najczęściej jestem w ogrodzie jeszcze przed podpisaniem umowy. Czasami działki są bardzo proste, płaskie i ładnie ograniczone, więc mogę to wszystko zobaczyć na filmie z drona, który wyśle mi klient czy na zdjęciach panoramicznych. Wówczas nie pojawiam się w terenie. Jednak żywa rozmowa, online lub w realu, to bardzo ważny etap. Wiemy czy mamy tę chemię między sobą jako ludzie, i czuję, czy proces pójdzie dobrze do przodu.
A jak byś opowiedział o swoim procesie projektowym tak zupełnie operacyjnie, jak to organizujesz, abyś zadowolony z przebiegu był Ty, inwestor, jak i ekipa, z którą pracujesz?
Jeżeli chodzi o sam początek, to jest najlepszy moment w projekcie, wtedy dzieje się magia.
Pierwsza wersja koncepcji to jest to uczucie, kiedy siadasz i czujesz pozytywne wibracje w brzuchu, pasje, emocje, i to jest ten moment, kiedy buduję najważniejszą strukturę ogrodu.
Właściwie wszystko, bo koncepcja, którą przedstawiam klientom, jest już mocno dopracowana. Tam nie ma półśrodków, roślin czy elementów, które są nie pokazane, żeby nie zaburzać kontekstu. Jest mała architektura, są rośliny, wszystko jest pięknie zwizualizowane właśnie w Lumion.
W 20% projekty przechodzą w tej pierwotnej wersji i wtedy są to też najlepsze realizacje, dlatego że nie są zmieniane w procesie koncepcyjnym, nie są przetwarzane…
Wiadomo jednak, że praca z klientem, jest sztuką kompromisu. I tu powraca pytanie, czy jestem artystą czy rzemieślnikiem. Artystą byłbym wtedy, gdybym robił tylko projekty, które są absolutnie moje, od A do Z, nie mają ingerencji klienta. Natomiast to jest przestrzeń, w której klient będzie mieszkał, w której będzie czuł się dobrze i ja nie mogę patrzeć tylko na swoje ego. Zawsze więc rozwijam koncepcję w kierunku, który będzie dobry dla klienta, bo to on jest głównym odbiorcą.
Więc zmiany zawsze się pojawiają, mniejsze czy większe i im mniej zmian, tym finalnie projekt jest lepszy.
Okej, to jest etap koncepcji i przedstawienia je klientowi, są zmiany lub ich nie ma, a potem?
A później przekazuję to już swoim pracownikom i rozpoczyna się bardziej żmudny etap pracy – projekty techniczne. Ja dalej wchodzę w nowe koncepcje, skupiam się na pracy twórczej, na rozwoju w social mediach, natomiast pracownicy działają z projektem
technicznym. Później przekazujemy projekt wykonawcy i na etapie budowy często go modyfikujemy, pojawiają się nowe rozwiązania, problemy techniczne, to jest cały czas bardzo żywy proces.
Nasi wykonawcy robią wszystko od A do Z. Są naprawdę świetni, potrafią zrobić wszystkie elementy które wymyślę, które są „niemożliwe do zrobienia”. I z tego jestem najbardziej zadowolony, że udało mi się znaleźć firmę, która pracuje profesjonalne, terminowo i zgodnie z projektem. Sądzę, że to często duży kłopot dla projektantów, że nie ma firm, które dobrze zrealizują ich pomysły. Mam to szczęście, czy może umiejętności, które pozwoliły mi na to, aby z taką firmą współpracować.
Szczęście? Udało się?
Jest to, trochę kwestia szczęścia. Wiadomo “udało się” jest niezbyt fortunne i słusznie to wychwyciłaś, ale dobrze oddaje, jak wygląda rynek wykonawców w Polsce.
Może gdy chodzi o proste projekty to wykonawców jest dużo, ale gdy mamy do czynienia z projektem, w którym jest bardzo dużo elementów, na przykład z architektonicznego betonu, wylewanych na żywo, na miejscu, czego prawie nikt w Polsce nie robił, to pojawiają się już trudności.Nie idę na kompromis, buduję projekty tak, żeby zawsze wnosiły coś nowego, rozwijały mnie, zarówno personalnie, jak i jako markę, którą chcę, by wyróżniały innowacje.
I przy jednym z moich największych projektów, w ostatnich czasach w Warszawie, gdzie wykonaliśmy kaskady kubiczne z betonu, nawiązałem współpracę z tą firmą. I daje mi to poczucie bezpieczeństwa, że moje pomysły będą wykonane dobrze, będą funkcjonalne oraz – co jest najważniejsze – że nic się nie rozpadnie po dwóch latach.
A powiedziałeś, że tamta realizacja była w Warszawie, Twoje realizacje są w różnych miejscach i w Polsce, a czasem na świecie. Zawsze pracujesz z tym samym wykonawcą?
Ta firma jest mobilna i pracuje w różnych punktach w Polsce. Obecnie działamy na kilku polach w całej Polsce, tak że przerzucamy tylko ekipy, organizujemy to wszystko i działamy teraz w kilku dużych miastach.
A stawiasz na kilka dużych projektów w ciągu roku, czy zdarza ci się też brać jakieś mniejsze zlecenia? Masz dwa nowe tematy w miesiącu, a może projekt, który jest mały i w miesiąc można to zamknąć? Jak to wygląda?
To wszystko zależy. Jeżeli jest mały ogródek, ale jest świetna architektura, to nie patrzę, czy to jest mała przestrzeń, czy duża. Widzę, że będzie z tego dobry projekt, więc to jest dla mnie wyznacznik. Jeżeli widzę, że projekt może nie do końca ma taką architekturę, która sprawi, że moja praca finalnie będzie wyglądać tak, jak bym chciał, to często nie podejmuję się takiego zadania. A średnio, jaką masz ilość projektów, którą masz obecnie w głowie, które się toczą na różnych etapach?
Średnio około czterech projektów miesięcznie.
A ile trwa jeden projekt?
Różnie. To jest pytanie, które też często zadają klienci. Zawsze odpowiadam w podobny sposób, że to wszystko zależy od tego, jak szybko znajdziemy wspólną wizję ogrodu.
Mój proces zawsze jest stały. Proces koncepcyjny jest dość szybki. Pierwsza wizja, jeżeli zostanie odebrana pozytywnie, przechodzi wtedy w etap projektowy. I Średni czas trwania projektu to jest około dwóch miesięcy. Przedłużają się znacznie, gdy jest duża ilość poprawek.
A łącznie z pracami budowlanymi na miejscu?
Od koncepcji do zamknięcia prac budowlanych to średnio rok. Zazwyczaj w projekcie jest basen, mała architektura, którą projektujemy customowo. Trzeba dopracować wiele małych detali, by wszystko działało, szczególnie przy elementach wodnych. To jest długi proces, porównywalny do budowy średniej wielkości domu.
W Twoich projektach widzę dużo inspiracji “Krajem kwitnącej wiśni”. Gdybym miała Cię przedstawić, mówiąc o Twojej architekturze w sposób, z którym byś się utożsamił, to jak należałoby to zrobić?
Wiesz, zawsze mówię, że jest to połączenie miękkich tkanek z tymi twardymi, czyli beton kontra rośliny, które gdzieś tam… otulają małą architekturę. Co wynika z tego, gdzie się wychowałem. A ja wychowałem się na blokowisku, gdzie na co dzień widziałem te wszystkie mocne sylwety budynków z lat 60., otulone w chmury drzew, które ze wzgórza obserwowałem jako dziecko.
I myślę, że to była inspiracja, która wpłynęła na mnie najbardziej. Ostatnio trochę takich pytań do mnie trafiło i zacząłem się nad tym zastanawiać. Skąd wynika to, że tak często używam kubiczne formy? I być może jest to właśnie ta wczesna inspiracja z dzieciństwa. I mówisz, że jest to inspiracja krajem kwitnącej wiśni, a tam też jest dużo prostych form i gry świateł i cieni. To jest chyba to połączenie, bo i tam mocno zwracano uwagę na to, aby ogród był odpowiednio zamknięty w ramy i dawał poczucie przestrzeni, która jest troszkę nieskończona.
Budując solidne ramy z konstrukcji, tworzę ogród, który jest biologicznie podparty pod ogrody japońskie. Wszystkie ogrody właściwie wynikają obecnie z ogrodów japońskich. Sztuka się miesza, to jest nieustanna inspiracja różnymi stylami.
A powiedz, czy do tych elementów betonowych, które są taką wyrazistą i odważną formą, trudno jest przekonać klientów, jak reagują na takie koncepcje?
Klienci zgłaszają się do mnie głównie dzięki tym konstrukcjom betonowym. Widzą, że to jest coś wyjątkowego, natomiast to, czy to później finalnie zostanie zrobione, to wszystko zależy od budżetu. Bardzo często pierwsza koncepcja ma dużą ilość elementów betonowych, natomiast finalnie z tego rezygnujemy, bo jest to po prostu ogromny koszt.
A jakie masz zasady współpracy z klientami odnośnie ilości tur, zmian koncepcji?
Bezpiecznie jest mieć dwie poprawki, jeżeli chodzi o turę koncepcyjną, natomiast to bardzo często się rozjeżdża na zupełnie nieskończoną ilość poprawek. Więc umowa umową, bo ona daje taką ramę bezpieczeństwa i przyzwoitości, a by nie rozciągać tego w nieskończoność.
Natomiast w 90% przypadków zamykamy się w dwóch turach koncepcyjnych. Są też wyjątki, kiedy to nie idzie i mamy 10, czy nawet 12 poprawek, natomiast w pewnym momencie bywa tak, że mówimy sobie z klientami, że pora zastopować i gdzieś się rozejść w tym momencie, bo jednak dobrze wiedzieć, co projektant ma do powiedzenia i zgłaszać się do niego, kiedy wiemy, że ten styl nam odpowiada. I tak też do tego podchodzić, to wtedy koncepcja i sam proces projektowy jest bardzo szybki.
Gdybym miał komuś radzić to zawarcie maksymalnie dwóch tur poprawek w umowie z pewnością podwyższy komfortu projektowania.
A jakbyś miał przywołać swoje największe wyzwanie architektoniczne? I to, jaką lekcję z niego dla siebie wyciągnąłeś?
Takich wyzwań jest wiele, nie jest to jeden projekt. Na pewno z każdego projektu da się wyciągnąć taki moment, który dał sporą dawkę nauki. Warto śledzić cały proces absolutnie do końca. I nie zostawiać wykonawcy samemu sobie, ale też znaleźć wykonawcę, który pyta. Również często pytam, bo nie jestem chodzącą encyklopedią, cały czas się rozwijam, to też cieszy mnie, gdy wykonawca pyta o pewne aspekty.
Razem się uzupełniamy i dzięki temu potrafimy znaleźć luki. A największym wyzwaniem, jeżeli chodzi o ilość decyzji związanych z architekturą i wykonawstwem, był projekt, o którym wspomniałem w Warszawie, gdzie pierwszy raz budowaliśmy kubiczne kaskady i trzeba było działać wielotorowo.
Popraw mnie, jeśli się mylę, ale wydaje mi się, że ostatnie pięć lat Twoja kariera nabrała większego tempa. Powiedziałbyś, że to jest pięć lat? Dobrze to czuję?
Mniej więcej tak. To się zgrywa gdzieś z pojawieniem się na Instagramie.
No właśnie. Coraz ciekawsze realizacje, coraz większe projekty, dużo obecności za granicą, w branżowych magazynach. Jak to wpływa na realia Twojej codziennej pracy?
Na pewno więcej podróżuję po Polsce. Bywam też za granicą, odwiedziłem chociażby szkółkę w Vannucci ze swoimi klientami z Sofii i to była fantastyczna przygoda. To daje poczucie globalności. Bardzo się cieszę, że moje projekty są odbierane w tylu miejscach i że przynoszą innym inspiracje. I że mogę czerpać inspirację z prac innych projektantów. Internet otworzył nam świat, to wspaniałe, że możemy się wymieniać pomysłami dzięki obecności chociażby na Instagramie.
Ostatnie pięć lat dało mi większą mobilność, lepsze dotarcie do klientów.
Łatwość i szybkość znalezienia klienta dzięki Instagramowi jest nieoceniona Tego nie było wcześniej i ten skok, który zauważyłaś, odbył się właśnie dzięki temu, że w pewnym momencie świadomie zacząłem inwestować tam swój czas.
Tworzenie postów na Instagramie jest pracą. Zajmuje czas i wymaga dużej samodyscypliny. Posty tworzę osobiście, z tego względu, że lubię mieć kontrolę nad całym procesem. Sądzę więc, że Instagram przyczynił się do szybkiego tempa rozwoju mojej kariery.
Bardzo Ci dziękuję za szczerość i czas poświęcony na tę część rozmowy. Zależałoby mi na tym, abyśmy się jeszcze spotkali i porozmawiali trochę więcej o tym, jak zdobywasz, tak już mocno operacyjnie, tych najlepszych klientów, jak dbasz o swoją markę. Teraz postawimy tutaj kropkę, za tą część Ci dziękuję i spotkamy się niedługo ponownie.
Dziękuję.
Rozmawiała Asia Wojdyło z zespołu Lumion Polska
Twórz wizualizacje 3D swoich projektów
Lumion to program do wizualizacji 3D dla architektów z najlepszą biblioteką zieleni na rynku.
Jest tak intuicyjny, że opanujesz go w mig, bez żadnego szkolenia.